Zabawa podobna do kręcenia bąków
Jakiś pan grał w to na ulicy, ale chyba nie dla pieniędzy, bo nie zbierał. Polega to na tym, że są takie drewniane stożki, które kręcą się niczym bąki na ostrym końcu. Napędza się je przy pomocy bata - najpierw zawija się końcówkę bata naokoło i gwałtownym szarpnięciem rozpoczyna kręcenie, a potem umiejętnie uderzając batem przy ostrzu kręcącego się bąka napędza się go bardziej. Koleżanka powiedziała mi, że jest to popularna zabawa wśród chińskich dzieci.
Pan sobie w pewnym momencie poszedł zostawiając kręcące się zabawki, więc dotychczas oglądający go turyści sami zaczęli się bawić. Ja też próbowałem napędzać kręcące się bąki, ale moje uderzenia batem nie zawsze były celne, co skończyło się tym, że wywróciłem jednego bąka, więc zostawiłem zabawę Chińczykom.
Pokaz i nauka ceremoniału herbaty
Jak wiadomo, Chiny i herbata to silne połączenie, szczególnie w temacie, jak wypić herbatę. Istnieje cały ceremoniał, jak przygotować herbatę, a następnie ją podać. Oprócz pokazu na którym pani wykonywała masę tajemniczych gestów z filiżanką, mieliśmy okazję też się pouczyć, jak nalać herbatę używając profesjonalnego czajniczka z bardzo długim dzióbkiem. Oprócz ceremoniału ważna jest też technika, bo dzióbek nie ma korka, więc w momencie jak pochylisz, to zaraz zaczyna płynąć woda, więc trzeba umiejętnie wycelować.
W sumie nie przyszliśmy tu dla herbaty, bardziej nas interesowała druga część.
Szybkie zmienianie masek w operze syczuańskiej.
W planach miałem pójście specjalnie na operę syczuańską, na całe przedstawienie, ale tutaj jakiś naganiacz nas nagonił na pokaz samego zmieniania masek za ułamek ceny opery, to się pozwoliliśmy nagonić. Zmienianie masek jest charakterystyczne dla lokalnej opery (ta opera to raczej taki kabaret), najlepsi aktorzy ponoć są w stanie zmienić maskę 16 razy w ciągu sekundy. Jak to robią? To ścisła tajemnica cechu. Miałem okazję to oglądać na żywo i nadal tego nie rozumiem. Pan podchodził do nas, pozwalał się nawet pogłaskać po masce, ja patrzyłem mu prosto w twarz, po czym nagle miał nową maskę. Zmiana musiała nastąpić w krócej niż 1/10 sekundy, bo tyle wynosi bezwładność ludzkiego oka. To co zaobserwowałem, to że on ma wszystkie maski jedna na drugiej i po prostu zdejmuje wierzchnią pokazując kolejną spod spodu. Maski są z materiału, więc w jakiś sposób są błyskawicznie zwijane i pewnie chowane pod kapeluszem i innymi wisiorkami okalającymi twarz przy pomocy jakiegoś sznurka czy sprężyny.
Nawet nakręciłem film, ale akurat przy tej zmianie (z maski zielonej na żółtą) machał wachlarzem:
Czyszczenie uszu
U nas za szczyt snobizmu uchodzą uliczni czyściciele butów, tutaj na ulicy można sobie wyczyścić uszy :-) Widzę właśnie wielkie zdziwienie na waszych twarzach. Nie martwcie się, ja też miałem niezłe zdziwko jak to zobaczyłem. Ale skoro jestem turystą, to trzeba wszystkiego spróbować, szczególnie że panowie wyglądali profesjonalnie - w kitlach, watę zmieniali między klientami a narzędzia spryskiwali czymś do odkażania.
Generalnie robią wiele rzeczy, z których zrozumiałem tylko sens wyciągania wosku z ucha. Oprócz tego np. czyściciel uderzał młoteczkiem w metalowy pręcik umieszczony w moim uchu. No i uczucie znane, jak się patyczek od czyszczenia uszu włoży głęboko do ucha - najpierw drapie z tyłu policzka, a jak jeszcze głębiej, to zaczyna drapać w gardle. Gość rusza pręcikiem, a ja zaczynam kaszleć :-)
No i nie odczułem żadnej poprawy słyszenia.
Ceny:
40 juanów - przedstawienie zawierające kurs ceremoniału herbaty i 5-minutowy pokaz zmiany masek (aktor zdjął z 10 masek w tym czasie)
30 juanów - czyszczenie uszu (wersja tańsza; było coś za 120 juanów, ale nie wiem, co się wtedy robi)
Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/100950622069697054855/20130619UliczkiSzerokaIWaska?noredirect=1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz