piątek, 21 czerwca 2013

Wielki Mur Chiński

Nie chodzi mi o ten parutysiącletni z kamienia, ale o ten współczesny wielki firewall, blokujący Chińczykom dostęp do wywrotowych treści w internecie.

Pierwsze co zrobiłem po przyjeździe, to sprawdziłem, jak działa :-) Wikipedia twierdzi, że dobrze, publikując szeroką listę blokowanych stron: http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_websites_blocked_in_the_People%27s_Republic_of_China . Okazuje się, że w sumie działa dość dziwnie – na przykład zaraz po przyjeździe wszedłem na Facebooka, zdążyłem przeczytać prywatną wiadomość od Adama i potwierdzić znajomość z Agatą (na pewno nowe powiadomienia, przyszły w trakcie mojego lotu), po czym przestał działać. Sprawdzałem kilka razy i nie działał, po czym znowu po tygodniu nagle zadziałał na kilka minut. Tak jakby cenzor patrzył, kto gdzie wchodzi i dopiero wtedy zakładał bana.
Potem postanowiłem sprawdzić, co mi wyświetli Google Images na hasło „Tiananmen” i czy prawdą jest, że cenzurowana wersja jest tylko na google.cn i google.com, a jak sprytny Chińczyk wejdzie na google.pl albo google.hk (Hongkong), to ma wersję nieocenzurowaną. Wszedłem na polskie google, sprawdziłem że wyświetlają mi się głównie zdjęcia z masakry i tego sławnego gościa zatrzymującego kolumnę czołgów, po czym jak próbowałem wejść po raz drugi, to już się nie dało. I tak przez dłuższy czas – google.pl działa, jak się wpisze jakieś hasła to przenosi cię na stronę wyników. A jak wpiszę „Tiananmen” to mi wyskakuje, że „połączenie przerwane”. Dziś znowu mi weszło, ale jak kliknąłem w dowolny odnośnik, to już przestało działać.
Tak jakby ktoś blokował konkretne strony i słowa kluczowe na parę dni dopiero wtedy, gdy ktoś na nie wejdzie...
(Chińskiego Google.cn już nie ma. Coś się Google z rządem chińskim pokłóciło i teraz Chińczykom otwiera się zaproszenie do skorzystania z niecenzurowanego Google z Hongkongu.)

Z Gmailem jest jeszcze ciekawiej – nie działa mi wchodzenie przez stronę (zawiesza się na ładowaniu skrzynki), nie działa mi w programie pocztowym skonfigurowanym i sprawdzonym jeszcze w Polsce (konta na Onecie mi działają), ale za to mój nowy smartfon kazał mi podać hasło do Googla przy okazji ściągania map i sam zaczął ściągać pocztę i robi to nadal. Chińscy koledzy mi powiedzieli, że często są blokowane tylko główne strony, strony logowania, itp. a jak wejdziesz od razu głębiej (np. do serwera dostajesz się po IP), to omijasz barierę.
A Picasa działa, pod warunkiem, że nie przekieruje cię automatycznie na Google+. Jak cię w Polsce przekieruje, to masz linka, jak wrócić do starej, ale tu ci blokuje stronę i nici. Więc trzeba od razu podawać magiczne „noredirect” w linku:  https://picasaweb.google.com/lh/myphotos?noredirect=1
Inne strony działają ciekawie, reklamy ładują się błyskawicznie – i to nie tylko reklamy lokalizowane, tzn. takie, że mimo że strona jest polska, to dostaję chińskie reklamy, ale najprawdziwsze reklamy po polsku reklamujące typowo polskie firmy mam od ręki. A reszta treści strony ładuje się powoli. Np. na kwejku wszystko się ładuje oprócz najważniejszego, czyli obrazków. Na obrazki nie udało mi się doczekać, zazwyczaj ledwie pół jednego obrazka się ładowało a potem wisiało długi czas. A kwejk to ważna strona – lepiej oglądać ich top 50 niż czytać portale informacyjne, bo na kwejku są same istotne wiadomości, np. o powodzi w Warszawie i protestach w Turcji, a nie ma głupot o 65-tej kłótni PO-PiS.
A np. gdy chciałem obejrzeć filmik na gazeta.pl, to 30-sekundowy filmik reklamowy (polski) załadował  i odegrał mi się bez problemu a potem właściwy filmik zawiesił się po 4 sekundach. Jak odświeżyłem stronę, to znów reklamówka zadziałała od strzała, a właściwy filmik ładował się w nieskończoność. Jak mi się to powtórzyło po raz trzeci, to się lekko wkurzyłem i zamknąłem stronę.

Proxy
Ale jest sposób, jak się dostać na zakazane strony. Można skorzystać z serwera proxy. Ja znalazłem w internecie, że ktoś polecał https://www.securitales.com – bo można tam przez 15 minut testować za darmo. Potem można wykupić za 16 dolarów amerykańskich dostęp na dwa miesiące. W sumie twierdzą, że po 30 dniach można zrezygnować z dowolnego powodu i oddadzą pieniądze, a że ja za miesiąc nie będę już potrzebował, bo wrócę do Polski, to mógłbym mieć to całkowicie za darmo. Ale nie będę odbierał pieniędzy, niech chłopaki mają, dobrą robotę robią.
Jak to działa? Bardzo prosto – wchodzisz na stronę, która składa się tylko z okienka na wpisanie adresu, a pod spodem jest ramka, w której jest wyświetlana strona, załadowana z ich proxy (że niby pochodzi z adresu  www.justthewayilikeit.info ). Podobnie wszystkie linki na stronie są podmieniane na prowadzące na ww. stronę. Ciekawe, że Chińczycy mogliby po prostu dodać tę stronę do listy blokowanych, ale tego nie robią. Ponoć blokują tylko darmowe proxy (najczęściej rosyjskie), a te płatne zostawiają wolno. W każdym bądź razie za jedyne 56 zł mam teraz dostęp do Facebooka, Youtube, Blogspota i innych zakazanych owoców. Korzystam z niej też do wchodzenia na kwejka – nie ma wtedy problemu z ładowaniem obrazków.
W sumie takie proxy też jest przydatne dla osób w Polsce, które np. mają blokowanego Facebooka z pracy :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz